Sport

  • 24 lutego 2024
  • wyświetleń: 9853

Oczy bolą po takim meczu. Przegrana mimo gry w przewadze

Podbeskidzie Bielsko-Biała było niestety bezradne w spotkaniu z Odrą Opole, która od 25 minuty grała w osłabieniu. Podopieczni Dariusza Marca przegrali na własnym stadionie 2:1 w meczu 21. kolejki Fortuna 1 Ligi.

Podbeskidzie Bielsko-Biała - Odra Opole - 24.02.2024
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Odra Opole - 24.02.2024 · fot. kr


Początek spotkania zdecydowanie należał do przyjezdnych - już w piątej, a potem szóstej minucie obrońcy Górali nie potrafili poradzić sobie z Jeanem Franco Sarmiento. Kolumbijczyk był autorem niemalże bliźniaczych akcji - pewnie wszedł w pole karne ze skrzydła i strzelał na bramkę. Procek przy pierwszej próbie nie miał większych problemów, ale już przy drugiej sparował piłkę na rzut rożny.

W zamieszaniu w polu karnym Górali po owym kornerze na boisko padło trzech piłkarzy Odry. Sędzia dopatrzył się tam przewinienia i wskazał na jedenasty metr, a rzut karny w 10. minucie pewnie wykorzystał Rafał Niziołek.

Loading...


Nie da się powiedzieć, że Podbeskidzie ruszyło do odrobienia strat. Piłkarzom Dariusza Marca nie udawało się w kolejnych minutach przeprowadzić ani jednej składnej akcji, a obrona też niejednokrotnie nie radziła sobie w pojedynkach z choćby wspomnianym Sarmiento czy Borja Galanem.

Odrobinę nadziei w serca kibiców gospodarzy wlało zdarzenie z 24 minuty, gdy po brutalnym faulu na Maksymilianie Sitku z boiska wyleciał Artur Pikk i Podbeskidzie od tego czasu grało w przewadze jednego zawodnika. Chociaż Górale zaczęli przeważać na boisku, to nie potrafili przełożyć tego na stwarzanie groźnych akcji. Odnotować można jedynie próbę Sitka z 35 minuty, jednak piłka minimalnie minęła spojenie bramki. Cztery minuty później mogło być wręcz 2:0 dla Odry - z defensorami ekipy spod Klimczoka zabawił się po raz kolejny Sarmiento, ale Procek czujnie wyszedł z bramki i nie dopuścił do strzału.

Obraz gry w pierwszej połowie Podbeskidzia najlepiej podsumowali kibice - głośnymi gwizdami, gdy zawodnicy schodzili do szatni na przerwę.

W przerwie trener Dariusz Marzec dokonał kilku roszad w składzie i przyniosło to minimalną poprawę gry. W 66. minucie jego piłkarze - a konkretnie Jakub Kisiel - oddali pierwszy celny strzał w meczu, aczkolwiek główka młodzieżowca nie sprawiła żadnych problemów Haluchowi.

Drugie z kolei celne uderzenie kibice zobaczyli trzy minuty później i okazało się ono skuteczne! Precyzyjnym strzałem przy słupku bramkarza gości pokonał właśnie Jakub Kisiel i mieliśmy wyrównanie. Radość nie trwała jednak długo - już w pierwszej akcji po wznowieniu Patryk Procek musiał wyciągać piłkę z siatki, po równie precyzyjnym uderzeniu Adriana Purzyckiego. Opolanie - grający przypomnijmy od 25. minuty w dziesiątkę - objęli po raz kolejny prowadzenie.

Loading...


Niedługo później mogło być wręcz 3:1, ale idący "jak po swoje" Tomas Mikinic z ostrego kąta nie trafił w światło bramki. Obrona Górali nie potrafiła go w jakikolwiek sposób powstrzymać.

Mimo doliczonych aż ośmiu minut gry wynik na tablicy nie zmienił się. Po ubiegłotygodniowym remisie z Resovią, Podbeskidzie nie dopisuje ani jednego punktu w starciu z Odrą Opole. Warto dodać, że już w środę (28 lutego) w domowym starciu podejmą Motor Lublin - to spotkanie miało odbyć się w grudniu, ale zostało odwołane przez warunki pogodowe.

Podbeskidzie Bielsko-Biała: Procek - Willmann (60' Stryjewski), Mikołajewski, Senić, Martinaga (81' Nnoshiri) - Małachowski, Lusiusz (46' Kisiel), Sitek, Banaszewski (46' Siverio Toro), Bida - Abate (60' Tomasik)

Odra Opole: Haluch - Piroch, Niziołek, Sarmiento (65' W. Kamiński), Hebel (65' Mikinic), Purzycki (86' Sula), Spychała, M. Kamiński, Pikk, Wróbel (65' Antczak (92' Surzyn)), Galán


"Powiedzieć, że jesteśmy frajerami, to nic nie powiedzieć"

Na pomeczowej konferencji prasowej trener Dariusz Marzec nie szczędził ostrych słów.

- Powiedzieć, że jesteśmy frajerami, to nic nie powiedzieć. Bramkę po stałym fragmencie sobie przeanalizowaliśmy, ale niektórzy zawodnicy są nieodpowiedzialni i to od jesieni. Zdobywając bramkę na 1:1 oddajemy pole, cofamy się i w przeciągu dwóch minut dostajemy bramkę z niczego. Nie udały się niektóre zmiany, a wpuszczenie Samuela (Nnoshiriego - dop. red.) boję się nazwać sabotażem. W tej chwili zostaje przesunięty do drugiej drużyny. Nie będę tolerował sytuacji, w której zawodnicy wchodzący na boisko zamiast dać impuls grają bardziej z przeciwnikiem. Nie ma takie zachowanie miejsca - grzmiał trener Podbeskidzia.

Zapytaliśmy szkoleniowca o bezradność obrońców gospodarzy w pojedynkach z ofensywnymi zawodnikami Odry - takimi jak choćby Jean Franco Sarmiento, którego akcja doprowadziła do jedenastki dla gości.

- W ostatniej chwili doszedł do nas Matej Senić i te piłki były grane na niego. Widać, że ten chłopak był przymulony, zabrakło mu koncentracji. Nie przepracował z nami okresu przygotowawczego i bez sprawdzenia go od początku meczu nie mógłbym powiedzieć, jak wygląda jego przygotowanie motoryczne. Teraz mogę powiedzieć, że nie jest gotowy. Można tylko powiedzieć, że z każdym treningiem będzie coraz lepszy i dojdzie do formy - odpowiadał trener.

Reklama

Komentarze

Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu bielsko.info zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.